Jezioro Missisipi, mój karpiowy raj. Trzy doby to stanowczo za mało jak dla mnie w tym pięknym miejscu ale tyle czasu wystarczyło aby spotkać się z pięknymi i silnymi mieszkańcami tej wody. Piękna pogoda i sprzyjający mi wiatr wyjątkowo napawały mnie optymizmem. Pierwsze branie nastąpiło już po godzinie od wywiezienia zestawów! Przyznam, że byłem w wielkim szoku. Niestety na dzień dobry przywitała mnie spinka tuż przy samym pontonie. Ta woda naprawdę uczy pokory a przede wszystkim cierpliwości. Czułem niedosyt ale i szczęście, że wytypowane przeze mnie miejsce było dobrym wyborem. Następnego dnia po godzinie 4 nad ranem wyszedłem z namiotu… zwyczajnie pochodzić, obserwować wodę, przyrodę itp. Przykucnąłem przy wędkach i nagle branie! Piękny hol z pontonu zakończony sukcesem. Odpaliła druga miejscówka, ok 1,5m wody między dwoma powalonymi drzewami gdzie położyłem zestaw z przyponem ronnie rig, wanilia truskawka pop up fluo w rozmiarze 15mm. Byłem przeszczęśliwy! Godzina 12:40 kolejne branie z tego samego miejsca na ten sam zestaw i tu zaczęła się „jazda” Hol z pontonu, bardzo silny wiatr, który spychał mnie w płytką zatokę a na końcu mojego zestawu karp, którego nie chciałem stracić! Holowałem, wiosłowałem na przemian aby chociaż stać w miejscu ale nie stracić ryby. To było coś pięknego! Gdy już podebrałem rybę poczułem ulgę i ogromne szczęście. To była moja druga zasiadka karpiowa w tym roku z której wróciłem szczęśliwy i spełniony. Niestety jak zawsze czas, który w tym miejscu się zatrzymuje upłynął zbyt szybko.
Pozdrawiam, Artur Melerowicz Konsultant Profess-fishing.