Na początku muszę przyznać, że decyzja u dziale w zawodach była całkowicie spontaniczna (podobno takie są najlepsze). Wraz z Pawłem zdecydowaliśmy się na VI Carp Camp głównie dlatego, że organizowany był w niedalekiej odległości od naszych miejsc zamieszkania. I tak oto temat rozwinął się całkiem pomyślnie dla naszej dwójki.
Dzień startu w zawodach rozpocząłem całkiem śmiesznie bo od…odśnieżenia samochodu, aby spakować cały sprzęt karpiowy. Dokładnie tak. Od samego rana padał deszcz ze śniegiem, a temperatura powietrza wynosiła około 0 stopni. Nie była to najbardziej zachęcająca aura na rozpoczęcie zasiadki karpiowej, ale jak później się okazało dokładnie taką samą pogodę mieliśmy do końca zawodów. Już po samym rozbiciu naszego obozu byliśmy cali przemoczeni i zmarznięci. Jakby tego było mało samo łowienie rozpoczynało się o godzinie 15 i trafiliśmy na najbardziej intensywne opady z całego dnia. On samego początku byliśmy bojowo nastawieni i postanowiliśmy nie dawać za wygraną.
Pogoda nie sprzyjała od samego początku, ani nam, ani karpiom. Zimno, deszczowo a temperatura wody wynosiła około 6 stopni C. Jednak prawidłowe wytypowanie miejsc, odpowiednia taktyka nęcenia i pierwsze branie mieliśmy już po 4 godzinach od wywózki. To był dobry początek więc nasze skupienie chęć działania były dodatkowo spotęgowane. Nie musieliśmy długo czekać na kolejne brania, a spać kładliśmy się już z kompletem 3 ryb. Idealny początek zawodów.
Waga naszej największej ryby nie była imponująca bo trochę ponad 11,5 kg, jednak tylko do 3:00 w nocy, gdy na jednej z wędek Pawła usłyszeliśmy niemożliwe intensywne branie. Byliśmy bardzo zaskoczeni, że w tak zimnej wodzie ryby mogą być tak aktywne. Po ostrożnym holu ryby na macie mieliśmy pięknego lustrzenia, który wskoczył na pozycję BIG FISH całych zawodów i pozostał na niej już do końca. Gratulacje Paweł!!!
Kolejne godziny zawodów to kolejne ryby. Przez pierwsze 30 godzin zawodów udało się nam wygenerować 9 brań i 9 karpi położyliśmy na macie, co zaowocowało tym, że w ciągu drugiego dnia udało się nam podmienić wszystkie 3 ryby i obecnie nasza łączna suma punktów wynosiła 44,600 kg.
Wszystkie brania wygenerowały nam kulki o nutach zapachowych czosnku oraz kraba. Bardzo mocno dopalone porcje zanęty podawaliśmy raczej punktowo. Dodatkowo obserwacje w rotowaniu przynęt, jakich dokonywaliśmy pozwoliły utwierdzić nas, że kluczem do sukcesu były up’y fluo podawane w zestawieniu z kulką tonącą czyli typowe „bałwanki”. Stymulowały one karpie do brań w tej zimnej wodzie. Od samego początku na włosy trafiały pop up’y fluo z Mini Dumbels Stiksy Fluo lub Carp Signal Pop Up Fluo.
Następne 30 godzin to całkowita cisza i brak brań na całym zbiorniku. Żadna z drużyn nie złowiła żadnej ryby. Nie poddając się bez walki wyszukaliśmy nowe miejsca i przewieźliśmy w nie swoje zestawy. Decyzja bardzo słuszna bo ostatniej nocy udało się nam dołowić 2 karpie i były to jedyne ryby do końca zawodów. Jednak ich waga nie przyczyniła się do zwiększenia przewagi punktowej nad drugą w klasyfikacji drużyną.
Zawody zakończyliśmy na pierwszym miejscu sumarycznym wynikiem 44,600 kg oraz oczywiście BIG FISH’em o wadze 16,700 kg. Łącznie złowiliśmy 11 karpi o wadze 127,15 kg. Druga w klasyfikacji drużyna uzyskała wynik 35,775 kg, a trzecia 29,550 kg. W zawodach startowało 15 ekip jednak tylko 6 drużyn złowiło punktowane ryby.
3 dni pełne emocji, mobilizujących nerwów, śmiechu i drużynowego działania do celu. Właśnie taki był cel i jestem szczęśliwy że udało się go zrealizować. Teraz przede mną i Pawłem kolejne wyzwanie czyli udział w Finale Mistrzostw Polski w Wędkarstwie Karpiowym Polish Carp Masters 2021 już w październiku. Trzymajcie kciuki😊
Robert Rakowicz – Profess Team