Karpiarze to typ ludzi, który znajdzie sobie karpiowe zajęcie nawet, gdy woda jest skuta lodem. Konserwacja sprzętu, zakupy nowych gadżetów na zasiadki czy planowanie nowego sezonu to najbardziej angażujące nas czynności…tak przynamniej myślałem, aż do momentu, w którym postanowiłem, że czas zabrać się samemu za kulanie. Oczywiście nie chodzi tutaj o masową produkcję. Po prostu wyprodukowanie dla siebie kilku kilogramów zanętowych kulek. Na początku był to niewinny pomysł, którego podstawą było zorientowanie się w ogóle jak tworzy się kulki, co jest do tego potrzebne oraz zamówienie kilku komponentów, dodatków i sprawdzenie czy w ogóle spodoba mi się taka idea oraz czy finalnie przyczyni się to do jakichkolwiek efektów nad wodą.
Czas zimowy umożliwił mi odpowiednio długie przygotowanie teoretyczne. Skupiłem się na pozyskaniu informacji od ludzi, który zajmują się kulaniem już od jakiegoś czasu (pozdrawiam mojego imiennika Roberta). Dodatkowo wiedza płynąca z równych artykułów oraz filmów kolegów po kiju była tutaj dużym ułatwieniem. Analizowałem dosłownie wszystko, od sprzętu poprzez techniki, komponenty, dodatki, kończąc na różnego rodzaju przepisach. Dosłownie ogrom informacji do przerobienia. Dlatego, aby nie zwariować skupiłem się na opracowaniu 3 mixów odpowiadających mi pod katem tego jakimi kulkami chciałbym nęcić. Należy pamiętać, że są to moje pierwsze 3 przepisy w życiu i nigdy tego wcześniej nie robiłem, ale jak pokazał już ten mijający sezon 2022, chyba nie najgorzej mi to wyszło.
Pomysł polegał na przygotowaniu receptury prostej i odtwarzalnej, no bo dlaczego by nie móc łowić na kule o nieskomplikowanym składzie. Cel to 3 kule nazwane dla lepszej identyfikowalności: ‘’kulki rybne’’, ‘’kulki rakowe’’, ‘’kulki przyprawowe’’. Przygotowane wg schematu:
- Komponenty SUCHE: (baza – 50% + mączki, dodatki, przyprawy – sumarycznie 50%)
- Komponenty MOKRE (≈ 55% – 60% wagi komponentów suchych)
Jako baza Profess BASE MIX 50/50 czyli wysokoproteinowa mieszanka o neutralnym profilu. Idealne rozwiązanie pomijające kwestie proporcji mąki sojowej pełnotłustej do odtłuszczonej oraz kukurydzianej, czy innych składników jakie powinny znajdować się w mixie bazowym. Gotowy produkt, który można w dowolny sposób ukierunkować, wzbogacając go odpowiednimi składnikami, co czyni tworzenie własnych przepisów proste i przyjemne nawet dla całkowitego laika w temacie.
Podstawą do ‘’kulek rybnych’’ była mączka rybna, mączka LT94, mączka halibutowa oraz dodatkowo mączka z krwi.
Do ‘’kulek rakowych’’ poleciała mączka rakowa w dużej ilości, mączka krewetkowa i mączka rybna.
Do „kulek przyprawowych’’ dodałem jako główne składniki dużo mączki krylowej oraz mączki PRE-DIGEST. Ponadto mączka LT94, Robin Red, papryka słodka, papryka chili, pieprz oraz sos sojowy (do płynnych składników).
Do każdego przepisu jako nieodzowny dodatek traktowałem Profess Proteix czyli kompleks proteinowo – enzymatyczny zawierający aż 85 % białka, o dużej zawartości aminokwasów egzogennych. Skonstruowany na bazie wysokogatunkowych mączek z dodatkiem betainy, na pewno wzbogaci każdy mix. Ponadto, aby urozmaicić strukturę każdej z kulek dodawałem zawsze sporo mączki z orzechów tygrysich, birdfood, drożdże piwne, konopie mieloną, ziarno murzynka.
Składniki płynne były bardzo podobne do każdej z powyższych mieszanek. Zaczynałem od 8 jaj i 80ml konserwantu na 1kg mixu. Do tego obowiązkowo olej rybny, odrobina flavouru odpowiedniego do każdego z mixów oraz poszczególnie do przepisu melasa, syrop kukurydziany lub CSL. Idealnym składnikiem płynnym są również liquidy Profess GLM Liquid oraz Profess Krill Liquid czyli 100% naturalne płynne źródło pożywienia karpi. Wydajne, bogate w enzymy i aminokwasy, posiadające intensywny zapach. Jedne z najbardziej uniwersalnych i skutecznych naturalnych atraktorów.
Mając w ręce przepisy oraz mnóstwo zapału do przygotowania swoich pierwszych kulek, skorzystałem z zaproszenia kolegi, który dysponował już odpowiednim sprzętem, ponieważ kula w swoim garażu już od dobrych kilku lat. Było to dużym ułatwieniem, bo nie zdawałem sobie sprawy ile pracy trzeba włożyć w sam proces produkcji.
Efekt finalny to prawie 50kg moich własnych kul, którymi nęciłem praktycznie cały sezon, a był on całkiem udany. Zachęcam Was do spróbowania sił w tym temacie. Będziecie mieli co robić przez całą zimę.
Tekst i foto. Robert Rakowicz